niedziela, 25 listopada 2012

Pomóżcie


Przedszkole nr 43 w Łodzi, w którym pracuje moja siostra bierze udział w konkursie w którym nagrodą jest remont budynku. Aby wygrać konieczne jest zgromadzenie największej liczby głosów. Głosować można na stronie do 24 grudnia 2012. Każdego dnia można oddać 1 głos. Głosowanie nie wymaga żadnej rejestracji, dlatego jest bardzo proste. Wystarczy wejść na podaną stronę wyszukać placówkę Przedszkole Miejskie nr 43 oraz kliknąć głosuj.
Przekaż znajomym, znajomym znajomych i w ogóle głosuj codziennie może nam się uda.
Z góry dziękuję za pomoc :D

czwartek, 22 listopada 2012

#14. George



(t.i.) - twoje imię                                                                                                                                          
Dzisiaj jest twój pierwszy dzień w nowej szkole. Pod koniec roku przeprowadziłaś się do Wielkiej Brytanii, a dokładniej do Brystolu.
Byłaś bardzo zestresowana, bo nie wiedziałaś co cię czeka i jak cię przyjmą.
GABINET DYREKTORKI
Pani Parker: Proszę (t.i.), tutaj masz plan lekcji, numer szafki i szyfr do niej.
Ty: Dziękuję, ja już pójdę, bo zanim trafię…
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
Pani Parker: Poczekaj ! To pewnie twój przewodnik. Proszę wejść.
Do pomieszczenia wszedł chłopak z półdługimi, ciemnoblond włosami i pięknymi, wielkimi oczami, koloru ciemnej czekolady.
Pani Parker: George to (t.i.), nowa uczennica. Oprowadzisz ją i pokarzesz co gdzie jest w szkole.
Chłopak spojrzał na ciebie z najsłodszym uśmiechem jakikolwiek widziałaś.
George: Oczywiście pani dyrektor
Pani Parker: Nie zgrywaj grzecznego, bo pomyślę, że się zmieniłaś, a znam cię zbyt długo żeby w to wierzyć.
George: Każdy się może zmienić.
Pani Parker: U ciebie bym tego nie oczekiwała. Idźcie już
Opuściliście gabinet dyrektorki.
George rzucił w ciebie jakimś papierkiem: Tu masz mapę szkoły, znajdź se drogę
Ty: Ale…
George: Co ”ale” ?! Nie myślałaś chyba, że serio cię oprowadzę. Nie będę zadawał się z małolatami jak ty – powiedział i poszedł do śmiejących się z tego kumpli.
30 MINUT PÓŹNIEJ
Wreszcie znalazłaś salę, w której masz mieć teraz lekcję.
Nauczycielka: W czym mogę pomóc ?
Ty: Jestem nową uczennicą, nie mogłam trafić dl klasy…
Nauczycielka: A kto miał cię oprowadzić ?
Ty: Nie wiem, nie znam nazwiska.
Nauczycielka: A imię ?
Ty: Jakieś na ”G” – czułaś, że nie możesz go wydać.
Kobieta westchnęła i kazała ci usiąść, jednak w tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę.
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Siedziałaś sama na dziedzińcu szkoły, wszyscy cię omijali i nie zwracai na ciebie uwagi, nie wiedziałaś czemu.
Podszedł do ciebie George.
George: Myślisz, że jak jesteś nowa, to wszyscy będą ci współczuć ?
Ty: O czym ty mówisz ?
George: Omijają cię, bo boją się mnie. Nie byłoby nic takiego gdybyś mnie nie sprzedała Dyrce – zacisnął zśeby
Ty: Ale…
George: Nawet gdyby się mnie nie bali, nie podeszli by do ciebie, jesteś nikim, zwykłym śmieciem.
Miałaś łzy w oczach, nie mogłaś znieść tych słów i uderzyłaś go w twarz.
On wściekły złapał cię za nadgarstek i mocno go ścisnął.
George: NIGDY. WIĘCEJ. NIE. WAŻ. SIĘ. PODNIEŚĆ. NA. MNIE. RĘKI – mimo okazywanej wściekłości w jego oczach dostrzegłaś smutek, żal i jakby chęć przeproszenia, ale jak to możliwe, przecież cię nienawidzi. Puścił twoją rękę i poszedł.
  Mimo braku sił poszłaś na ostatnią lekcję, którą niestety miałaś z klasą George’a.
Usiadłaś w ostatniej ławce i zaczęłaś bazgrać w zeszycie, aby nie rozpłakać się znowu, kiedy usłyszałaś krzyk nauczycielki.
Pani Marone: SHELLEY !! Za dwa tygodnie masz poprawkę ze wszystkich przedmiotów.
George: Ale jak to, dopiero skończył się pierwszy semestr !!
Pani Marone: Widzisz jesteś do czegoś zdolny, tak się urządziłeś. I tak już nie zdasz, ale ten test decyduje czy zakończysz naukę w naszej szkole, czy pójdziesz do specjalne.
George: ALE JAK JA DO CHOLERY MAM SIĘ NAUCZYĆ WSZSTKIEGO W DWA TYGODNIE ?!!!
Pani Marone: Nie podnoś głosu, uwaga za słownictwo
George: Mam to w dupie
Pani Marone: No jak tak dalej pójdzie to nie będziesz musiał piać testu, od razu cię wyślemy.
W nauce pomoże ci (t.i.)
George: CO?! Ta kujońska mysz ? Nigdy w życiu !!
Klasa wybuchnęła śmiechem, a tobie ponownie tego dnia w oczach zebrały się łzy.
Pani Marone: CISZA !! Ty Shelley nie masz tu nic do gadania. Umówicie się i bez marudzenia.
Kiedy tylko zadzwonił dzwonek szubko uciekłaś z klasy, jednak Shelley cię znalazł.
George: Dzisiaj o 16 u ciebie na chacie – powiedział
Po dzisiejszym wydarzeniu bałaś się mu sprzeciwić, więc przytaknęłaś.
George: Masz szczęście, lepiej żeby nie było twoich rodziców wtedy, nie lubię tłoku – odszedł a ciebie ogarnęła wściekłość, kim on do cholery jest żeby ci rozkazywać ?!
U CIEBIE W DOMU: 16:00
Twój tata jest w pracy, a twoja mama siedzi w kuchni i robi obiad.
Siedziałaś przed telewizorem, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
Poszłaś otworzyć, za nimi stał Shelley, bez słowa wszedł do środka mijając ciebie.
Ty: Taaak… wejdź sobie – powiedziałaś zirytowana
Mama: Skarbie kto to ?
Ty: Kolega ze szkoły – skłamałaś - Mówiłam ci.
Mama: A tak, pamiętam
Poszliście do twojego pokoju
Ty: Siadaj – rozkazałaś chłopakowi – I ani słowa o tym że miało nikogo nie być, nie jesteś pępkiem świata, żeby rozkazywać
George: Przepraszam
Ty: przecież nie wyrzucę mamy z…. zaraz co ty powiedziałeś ? – niedowierzałaś
Podszedł bliżej: Przepraszam, za wszystko co ci zrobiłem. Zachowywałem się strasznie, ale dzisiaj….. spieprzyłem do reszty. Jestem kompletnym dupkiem, zadaje się z tamtymi debilami, bo oni jako jedyni mnie przyjęli, a robiłem to wszystko bo chciałem się przed nimi popisać, ale nigdy nie było ze mną tak źle jak teraz…. Nie będę się więcej tłumaczył bo to nic nie zmieni, nie cofnę tym czasu. Jedyne co mogę zrobić, to przeprosić, więc…. przepraszam cię (t.i.) i nie sądzę żebyś mi kiedykolwiek wybaczyła, po prostu nie chcę już taki być.
Patrzyłaś na niego zszokowana. On za to słowo ? Powiedział, że jest dupkiem ? Przyznał się ?
Ty: ….. tak jesteś dupkiem i debilem i czasu nie cofniesz, ale jeśli jesteś na tyle mądry i odważny, żeby przeprosić, to możemy zacząć od nowa.
Shelley podniósł na ciebie wzrok: Naprawdę ?
Przytaknęłaś, a on podskoczył i mocno cię przytulił, czym bardzo cię zaskoczył, jednak odwzajemniłaś gest i poczułaś jakby radość całą cię wypełniała.
Do drzwi ktoś zapukał i weszła twoja mama.
Szybko odskoczyłaś od chłopaka
Mama: Oooo… to ja przyjdę później
Ty: Nie ! To znaczy… co chciałaś ?
Mama: Chcecie coś do pica ?
Ty: Zrób herbaty
Twoja rodzicielka przytaknęła i uśmiechając się pod nosem wyszła
George: To było trochę niezręczne
Ty: Zaraz zapomni o tym. Teraz cię pouczymy – powiedziałaś i wzięliście się do pracy.
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Czekałaś na George’a, który przez ten czas stał się twoim przyjacielem, po szkole, aby dowiedzieć się jak mu poszedł egzamin.
Zauważyłaś, że wychodzi z klasy, chciałaś do niego podejść, ale szybko pobiegł do szatki, podążyłaś za nim.
Usłyszałaś jego rozmowę z kumplami, ostrożnie wyjrzałaś zza ściany.
Luke: I jak stary ?
George: Zdałem celująco – ucieszył się, a tobie na widok jego uśmiechu serce zabiło szybciej
Mike: Zajebiście !! teraz możesz dokończyć nasz zakład i „podziękować” tej myszy.
Luke: Zabawisz się, ona chwilowo się pocieszy a potem znikniesz. Pierwsza część zakładu zaliczona teraz musisz zaliczyć kujonkę.
Nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś, zaufałaś mu, uważałaś go za przyjaciela, od niedawna czułaś coś więcej do niego, a on…. To wszystko był tylko cholerny zakład. Z płaczem uciekłaś stamtąd.
GODZINĘ PÓŹNIEJ: Twój dom
Od kiedy wbiegłaś do domu, leżysz na łóżku i płaczesz w poduszkę.
Poczułaś się zdradzona, jakby tym co zrobił, wyrwał kawałek ciebie.
Poszłaś do łazienki i przemyłaś twarz wodą. Przypomniało ci się wszystko co razem robiliście i załamałaś się jeszcze bardziej.
Na umywalce zauważyłaś żyletki z golarki swojego taty. Wzięłaś jedną, usiadłaś na podłodze przy wannie i zaczęłaś się zastanawiać czy to wszystko, czy ON jest tego warty.
Jeździłaś lekko żyletką po nadgarstku, tak że nie przecinał ci skóry, kiedy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wystraszyłaś się tak bardzo, ze niechcący przebiłaś sobie nadgarstek, z którego od razu zaczęły lecieć strumienie krwi. Szybko złapałaś jakiś ręcznik, aby zatamować krwotok i poszłaś otworzyć drzwi, kiedy tylko zobaczyłaś kto za nimi stoi zamknęłaś je i poszłaś do łazienki.
Na zauważyłaś, że Shelley wstawił stopę między drzwi a framugę i poszedł za tobą.
George: (t.i.) co się stało
Nie odpowiedziałaś, zaczęłaś obmywać dłoń pod wodą. Chłopak podszedł i kiedy zobaczył ranę przeraził się
George: (t.i.) !!! co się stało ?
Ty: Zapytaj się swoich przyjaciół, a nie przecież już z nimi gadałeś dzisiaj w szatni
George zbladł: Sss….słyszałaś ?
Ty: Mogę ci jedynie powiedzieć, że nie wygrasz tego cholernego zakładu – zacisnęłaś dłonie w pięści a z nadgarstka poleciało jeszcze więcej krwi.
George: Jakiego zakł…… (t.i.) zerwałem go, bo….. – nie dokończył, wziął twoja dłoń, mocno owinął twój nadgarstek, podniósł cię  i zaniósł do samochodu. Szybko wsiadł za kierownicą i odjechał z piskiem opon.
George: (t.i.) nie zasypiaj, patrz na mnie – głos mu się łamał. Gdybyś tylko mogła patrzyłabyś na niego ile się da, ale czułaś się coraz słabiej. W końcu oczy same ci się zamknęły.
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
Obudziłaś się w bardzo jasnym pokoju, wszystko cię bolało, a najbardziej głowa i nadgarstek.
Rozejrzałaś się po pomieszczeniu, trzymając cię za rękę z głową opartą na łóżku spał George.
Wyglądał tak słodko i niewinnie.
Shelley zaczął się budzić, podniósł głowę i spojrzał na ciebie
George: (t.i.) – mówił bardzo cicho i zachrypniętym głosem, a jego oczy były czerwone i podpuchnięte.
Ty: Co…..
George: Straciłaś bardzo dużo krwi, oddałem swoją
Ty: Co ?
George: Mamy tę samą grupę. Czemu to zrobiłaś ?
Ty: To był wypadek, chciałam to zrobić, ale zrezygnowałam, po prostu zadzwoniłeś i się wystraszyłam dzwonka.
George: To moja wina, wszystko moja cholerna wina – wstał i mocno uderzył w szafkę. Krzyknął z bólu, aż wbiegła pielęgniarka, zabrała go ze sobą.
20 MINUT PÓŹNIEJ
Mimo, że byłaś wkurzona na George’a to martwiłaś się o niego. Wreszcie drzwi do Sali otworzyły się i wszedł chłopak…. Z ręką w gipsie
Ty: George !!!
George: Złamałem palce
Ty: I po co ci to było ?
George: Nie rozumiesz ? Gdybym nie słuchał tamtych debili, gdybym nie chciał się przed nimi popisywać, nie leżałabyś tu teraz.
Ty: Czemu to siedzisz, czemu nie tu w ogóle przywiozłeś. Tylko udawałeś przyjaźń, żeby zdać egzamin i wygrać zakład.
George usiadł na łóżku obok ciebie: Mam w dupie ten zakład, zerwałem go, nie chcę stracić kogoś takiego jak ty
Ty: O co ci chodzi ?
George: Nie chcę stracić kogoś tak dla mnie ważnego.
Ty: Coo ??!! Ty dalej jesteś w tym zakładzie, mówisz tak, bo myślisz że mnie zmiękczysz i przelecisz !! – chciało ci się płakać
Chłopak nachylił się nad tobą, pocałował cię czule i delikatnie. Poczułaś motylki w brzuchu, ale nie możesz się dać temu uczuciu, nie chciałaś żeby znowu cię oszukał, odepchnęłaś go.
Ty: Odczep się !! Zaufam ci i się wszystko powtórzy. Dokończysz zakład i zostawisz, a ja znowu będę cierpiała, a nie chcę tego, bo cię kocham, rozumiesz kocham!!! Ale po co ja ci to mówię ? Ciebie nie obchodzą uczucia innych,  liczysz się tylko ty !!
Chłopak patrzył na ciebie zaskoczony
Ty: Wynoś się, nie chcę cię znać !!! – rozpłakałaś się jeszcze bardziej, a on podszedł do ciebie i pocałował cię.
George: Nie poddam się, będę o ciebie wałczył, choćbym nie wiem co miał zrobić – krzyknął i wybiegł z Sali.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Byłaś w szpitalu jeszcze 3 dni na obserwacji, potem cię wypuścili, ale mama kazał ci zostać w domu jeszcze parę dni.
Dzisiaj już poszłaś do szkoły, a tam przeżyłaś szok, wszyscy cię witali i cieszyli się, ze wróciłaś do zdrowia.
Pierwszą lekcją był angielski, poszłaś do sali i zajęłaś miejsce.
Kiedy zadzwonił dzwonek, do Sali weszła nauczycielka, a za nią szedł George ze spuszczoną głową usiadł z dala od swoich „przyjaciół’ i zaczął coś pisać w zeszycie.
Pani Marone: Shelley ! Co ty tam robisz ?
George: Nic pani profesor.
Pani Marone: George martwię się, od tygodnia chodzisz osowiały, z nikim nie rozmawiasz, to że przestałeś rozrabiać mnie cieszy, ale nie możesz się tak zachowywać, na pewno wszystko w porządku ?
George: Tak pani profesor
Pani Marone: To skoro jest wszystko dobrze, to może przeczytasz wiersz który napisałeś jako pracę domową ?
George: Nie napisałem wiersza
Pani Marone: Dlaczego ?
George: Bo napisałem piosenkę
Pani Marone: To zaśpiewaj, zapraszam
Shelley wyszedł na środek klasy z gitarą i zaczął grać. Jego piękny głos niósł się po klasie, nigdy nie słyszałaś jak śpiewa, ale teraz ….. byłaś zaskoczona, również faktem, że śpiewał o tobie, o tym co razem przeżyliście, co wtedy czuł. Na koniec zaśpiewał dwa, wiele znaczące słowa: Kocham cię – podniósł wzrok i natrafił na twój, od razu się wyprostował jakby nie dowierzał że to ty, a jego oczy rozbłysły.
Zadzwonił dzwonek, wyszłaś szybko z klasy, jednak George dogonił się na dziedzińcu
Gerge: (t.i.) poczekaj, musimy porozmawiać
Ty: Nie mamy o czym
George: Mamy…. – nie dokończył, bo podeszli do was jego kumple
Like: No…no….no.. kogo my tu mamy, nasza kujonica wróciła z martwych.
Mike: A szkoda, było tak fajnie bez niej
Chciało ci się płakać, co im zrobiłaś, że tak cię nienawidzili ?
George: Odczepcie się od niej.
Luke: Ooo !!! Obrońca od siedmiu boleści się znalazł, nawet nie umiesz takiej myszy przelecieć, ale może ja się tym zajmę, całkiem niezła dupa z niej
George rzucił się na niego, zaczęli kotłować się na ziemi, Luke miał większe szanse, bo miał zdrowe obie ręce. Wokół zebrało się mnóstwo uczniów. Chciałaś ich rozdzielić, bałaś się że coś się stanie George’owi. Czemu ? Sama nie wiedziałaś, po prostu tego nie chciałaś.
Przybiegła pani Parker: Co tu się dzieje !!! Już koniec – wzięła obu za bluzy i rozdzieliła, obaj próbowali się wyszarpać, ale przytrzymała George’a i się uspokoił.
Luke: Masz szczęście szczylu, bo było by po tobie – warknął
Pani Parker: Zamknij się High !! Shelley co to ma być ?
George: Nic pani dyrektor
Luke: Ohoho jaki grzeczny, dopóki nie przyszła ta mysza, byłeś normalny
George: Ta „mysza” ma imię i dopóki nie przyszła nie widziałem z kim się zadaję i jaki okropny jestem. Po co mi było się z wami przyjaźnić ? Nie miałem z tego żadnych korzyści, a same kłopoty !!
Pani Parker: Który zaczął bójkę ? – wszyscy pokazali na George’a
Ty: Pani dyrektor jeśli mogę, tak to George’a zaczął bójkę, ale tylko żeby mnie obronić, Luke i Mike mnie wyzywali
Pani Parker: To prawda ? – wszyscy dalej bali się Luke’a i Mike’a, ale przytaknęli – High !! Stine !! Ze mną !! Shelley do pielęgniarki – powiedziała i wzięła tamtą dwójkę do swojego gabinetu.
Wszyscy się rozeszli, a ty zaprowadziłaś Geo do pielęgniarki, opatrzyła go i wypuściła.
Chłopak podszedł do ciebie: Jak się czujesz ?
Ty: Raczej to ja powinnam spytać ciebie – miał przeciętą wargę i brew.
Dotknęłaś jego wargi, syknął i jego twarz wykrzywił grymas bólu, złapał cię za rękę i spojrzał w oczy. Już zapomniałaś jak głębokie są jego, to przez nie się z nim zakochałaś.
Ty: Czemu to zrobiłeś ? Czemu się tak zachowywałeś ?
George: Bo Cię kocham (t.i.), muszę cię chronić i nie pozwolę nikomu, a zwłaszcza takim debilom jak oni, cię skrzywdzić – powiedział i nachylił się nad tobą, jednak nic nie zrobił, tylko patrzył się w twoje oczy.
Po długim czasie patrzenia na siebie nawzajem, w końcu ty zdecydowałaś się ruszyć i pocałowałaś go. Chłopak syknął
Ty: O matko, przepraszam – zapomniałaś o jego przeciętej wardze
George: Nic nie szkodzi – powiedział o tym razem to on cię pocałował, oddawałaś pocałunki jak najdelikatniej umiałaś.
1 ROK PÓŹNIEJ
George poznał nowych przyjaciół, JJ’a, Josh’a i Jaymi’ego i dołączył do ich zespołu tworząc Union J. Mają wiele fanek, ale George kocha tylko ciebie, niedawno ci się oświadczył, a ślub planujecie na przyszły rok :)xx
                                                                                                                                                                   
Jej pisałam go 4 dni, 3 dni go przepisywałam, ale się udało i jest, mój NAJDŁUŻSZY imagine, zajął mi 5 i pół strony A4, mam nadzieje że polubicie moje wypociny xd
Z dedykacją dla Marty i Klaudii dwóch wariatek z mojej klasy, które jak tylko zobaczą George'a zaczynają piszczeć <3

niedziela, 11 listopada 2012

#13. JJ

Właśnie przyjechałaś do stadniny,  na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi.

Jednak na miejscu był tylko JJ, podeszłaś i przywitałaś się z nim.
Ty: Gdzie reszta ?
JJ: Olly przyjechał i Jaymi z nim gdzieś wychodzi. Josh idzie z Kamilą do kina, a George jest chory i Klaudia się nim zajmuje.
Ty: Ojeju, biedny George. Ale my idziemy ? – zapytałaś
JJ: Oczywiście – uśmiechnął się – Jeździłaś już konno ?
Ty: Niestety tylko raz z asekurantem
JJ: To lepiej i bezpieczniej będzie wziąć jednego konia.
Zgodziłaś się, wiedziałaś że JJ jako dawny zawodowy dżokej wie najlepiej.
JJ: To jakiego bierzemy ?
Ty: Może konia fryzyjskiego. One najchętniej współpracują z ludźmi, więc są najbezpieczniejsze.
JJ: Skąd ty to wiesz ? – był zdziwiony
Ty: Kocham konie i wiem o nich co nie co.
Hamblett spojrzał na ciebie z podziwem, a ty uśmiechnęłaś się pod nosem i poszłaś szukać fryza.
Kiedy znaleźliście odpowiedniego i przygotowaliście go do jazdy JJ wsiadł pierwszy potem pomógł tobie.
JJ: Trzymaj się mnie, żebyś nie spadła.
Objęłaś go w pasie i ruszyliście. Czułaś jak jego mięśnie brzucha poruszają się pod koszulką.
Jechaliście i podziwialiście krajobrazy kiedy nagle spojrzałaś się w dół. Zakręciło ci się w głowie i spadałaś.
Chłopak szybko zatrzymał konia, zeskoczył z niego i podbiegł do ciebie.
JJ: (t.i.) !! Nic ci nie jest ? – było widać wyraźne zmartwienie na jego twarzy
Ty: Jestem cała – upewniłaś go
Hamblett pomógł ci wstać, lecz kiedy stanęłaś na prawej nodze, poczułaś ogromny, przeszywający ból i upadłabyś, gdyby cię nie złapał
JJ: Nic ci nie jest ? - powiedział sarkastycznie – Co cię boli ?
Ty: Prawa kostka – powiedziałaś a on wziął cię na ręce i posadził na pobliskim kamieniu.
Zaczął oglądać twoją stopę: Skręcona, musimy wracać – podniósł cię ponowie i posadził na koniu. Ty jednak zsunęłaś się.
Chłopak złapał cię w tali i w tym momencie spojrzeliście sobie w oczy, powoli postawił cię na ziemi, nie przestając na ciebie patrzeć, stanęłaś tylko na lewej nodze a on cię podtrzymywał.
Do tej pory nie zauważyłaś, że JJ ma tak piękne oczy, zjechałaś wzrokiem na jego usta, a twoje serce przyśpieszyło.
Jamie nachylił się i wasze usta złączyły się w delikatnym, czułym pocałunku.
Oderwał się od ciebie i odszedł: Przepraszam nie powinienem tego robić
Ty: JJ o co chodzi ?
JJ: Nie powinienem tego robić, to zniszczy naszą przyjaźń.
Dokuśtykałaś do niego: JJ co się dzieje ?
JJ: Nie powinienem cię całować, ty na pewno nic do mnie nie czujesz, a jak już to masz mnie za zwykłego przyjaciela niezdarę, który wszystko gubi i potrafi zgubić nawet siebie
Szybko odwróciłaś chłopaka przodem do siebie, nie patrzył ci w oczy.
Ty: Spójrz na mnie – poprosiłaś, kiedy to zrobił pocałowałaś go.
Zaskoczony zatoczył się lekko to tyłu, ale potem odzyskał równowagę i odwzajemnił pocałunek.
Odsunęliście się, aby złapać oddech
JJ: Kocham cię, bałem się ci to powiedzieć, bo nie chciałem cię stracić
Ty: Nie straciłbyś, bo ja też cię kocham
JJ: Naprawdę ?
Ty: Mam cię jeszcze raz pocałować, żeby ci to udowodnić ?
JJ: Mogłabyś
Ty: Chciałbyś
JJ: No wiem – uśmiechnął się – Sam go sobie wezmę – i pocałował cię szybko
Ty: Jamie Hamblett !!!!
Chłopak stał i tylko się śmiał (Marta moje skojarzenia co do tego xd)
Ty: Jak cię dorwę, to nie będzie ci tak do śmiechu – chciałaś zacząć go gonić, ale uniemożliwiła ci to twoja kostka, poleciałaś prosto na JJ’a i oboje upadliście na ziemie.
JJ: I tak się śmieję – zaśmiał ci się prosto w twarz
Ty: Och zamknij się już – uciszyłaś go kolejnym dzisiaj pocałunkiem :)xx
                                                                                                                                                                   
Kolejny z JJ'em, Mam nadzieję, że ten się wam spodoba :)xx

#12. Jaymi

Cały dzień na lekcjach siedziałaś zestresowana, na niczym nie mogłaś się skupić.

Po zajęciach pędem wybiegłaś ze szkoły. Do domu wpadłaś jak burza i od razu włączyłaś komputer.
Niestety na facebok’u nie miałaś żadnej wiadomości. Nie wygrałaś, nie zadzwoni do ciebie jeden z twoich idoli. Jaymi Hensley nie porozmawia z tobą, nie spełni się twoje marzenie.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Cały tydzień chodziłaś jak struta, tłumaczyłaś się że chyba będziesz chora.
W weekend przyjaciele namówili cię na wypad na miasto.
W centrum handlowym, wygłupiając się z nimi całkiem zapomniałaś o konkursie.
Wracałaś do domu kiedy zaczął dzwonić twój telefon – nieznany numer.
Ty: Halo ? – odebrałaś
W słuchawce odezwał się męski głos z brytyjskim akcentem: Czy rozmawiam z (t.i.) ?
Ty: Tak
Chłopak westchnął: Nareszcie trafiłem. Miło mi cię poznać, z tej strony Jaymi Hensley
Zaniemówiłaś, przecież nie wygrałaś
Ty: Ale..ja… skąd….
Jaymi: Wygrałaś, nie pisaliśmy, żeby była większa niespodzianka – zaczęłaś piszczeć tak bardzo, że ludzie oglądali się za tobą jak za wariatką, Jarymi się zaśmiał – I jak widzę udała się.
Ty: O matko nawet nie wiesz jak się cieszę
Jaymi: Słyszę
Ty: To było moje marzenie
Jaymi: Serio marzyłaś, żeby ze mną porozmawiać przez telefon ?
Ty: Oczywiście. Jesteś boski
Jaymi: Dzięki, już takie komplementy szybka jesteś – zaśmiał się
Ty: O matko sorry.. to znaczy ….. ja…
Jaymi; Spokojnie, żartowałem, bardzo mi pochlebiasz
Rozmawialiście parę dobrych godzin, nawet nie wiesz ile dokładnie.
Jaymi: Świetnie mi się z tobą rozmawia. Musimy się spotkać
Ty: Ale ja mieszkam w Polsce
Jaymi: Szkoda, ale będę dzwonił codziennie, teraz muszę kończyć. Pa – rozłączył się, a ty wniebowzięta wróciłaś do domu
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Hensley dzwonił codziennie jak obiecał, jak tylko mógł po parę razy dziennie.
Wychodziłaś ze szkoły i zobaczyłaś chłopaka w kapturze opierającego się o drzewo, kiedy podniósł głowę znieruchomiałaś
Ty: Jaymi ?
Chłopak spojrzał na ciebie
Jaymi: (t.i.) ? – podszedł i przytulił cię
Ty: Co tu robisz ?
Jaymi: Przyjechałem do ciebie, muszę ci coś powiedzieć
Ty: Co ?
Jaymi: Podczas naszych rozmówi byłem bardzo szczęśliwy i nie mogłem się doczekać następnej, ale czułem coś jeszcze i teraz wiem że to…upendi (haha wzięło mnie na króla lwa xd)
Spojrzałaś na niego jak na debila: Upe.. co ?
Jaymi: Oglądałaś „Króla Lwa 2” ?
Ty: Tak, ale co to ma do rzeczy ?
Jaymi: Przypomnij sobie, co mówiła ta małpa i Kiara o upendi
Zaczęłaś się zastawiać, małpa Kiara….Kowu….. olśniło cię
Ty: Czy ty chcesz powiedzieć, że ty……
Jaymi: Tak, chcę to powiedzieć…..
Ty: Czyli, że ty czujesz do mnie upendi ?
Jaymi: Na litość boską (t.i.) !!! Tak Kocham Cię !!! – krzyknął i pocałował cię
Odsunęłaś się od niego: Czekaj, jak to możliwe, przecież ty jesteś gejem...
 Jaymi: Myliłem się, rozmowy z tobą mi to uświadomiły
Ty: A co z Olly'm ?
Jaymi: Wytłumaczyłem mu, zrozumiał, że nie ma sensu skoro nie jestem gejem i rozstaliśmy się w dobrej komitywie.
Ty: Czyli, że...
Nie dał ci dokończyć i pocałował po raz kolejny :)xx
                                                                                                                                                                  
Mój pierwszy imagine z Jaymi'm :D Nie wyszedł mi, ale to moje zdanie

#11 JJ

[i.t.s.] - imie twojej siostry

Minęły już 2 lata od twojej przeprowadzki do Irlandii z Londynu.Musiałaś się przeprowadzić po rozstaniu z JJ,do którego doszło ponieważ on nie miał już dla ciebie czasu.Widywaliście się w przerwach pomiędzy wywiadami,a koncertami.Miałaś tego dość i postanowiłaś wyjechać do siostry.JJ nie chciał cię puścić,ale obiecałaś że jeszcze się zobaczycie.Tak naprawdę wątpiłaś w to.Od 2 lat nie miałaś od niego żadnej wiadomości,nie zaglądałaś na strony poświęcone jemu i jego zespole.Wolałaś nie wiedzieć,bo cierpiałabyś bardziej a tego chciałaś sobie oszczędzić.Znalazłaś przyjaciół i pracę jako fotograf dla jednej z miejscowych gazet.Jednak od 2 lat byłaś sama.Może to dlatego,że część ciebie ciągle kochała JJ albo po prostu nie znalazłaś tego jedynego tu w Irlandii.Właśnie wracałaś z siostrą z zakupów.Jechałyście jedną z mniej zatłoczonych uliczek więc skupiłaś się bardziej na rozmowie z siostrą.Nagle z zakrętu wyjechał jakiś samochód i zderzył się z wami.Straciłaś przytomność.

*Kilka dni później z perspektywy [i.t.s.] *

Od kilku dni [t.i.] jest w śpiączce.Ja miałam tylko złamaną rękę i żebro.Jednak ona jako kierowca była w gorszym stanie.Szyli jej głowę,bo miała przeciętą na czole jednak nie było to duże rozcięcie.Musieli jej również amputować nogę.Jak o tym myślę chce mi się płakać.Wczoraj postanowiłam napisać do JJ 
""[T.i.] jest w śpiączce.Miałyśmy wypadek.Amputowali jej nogę i od tej pory jest w śpiączce.
Będzie to już 3 dzień.Miejmy nadzieje,że się obudzi i wszystko będzie dobrze.
Pomyślałam,że mimo wszystko powinieneś wiedzieć."
Nie odpisał,ani nie zadzwonił.Na twitterze i innych stronach na których jest zarejestrowany nie pojawił się żaden wpis od 24 godzin co było dziwne.Siedziałam właśnie przed salą [t.i.] gdy nagle usłyszałam jak ktoś biegnie.
-[i.t.s.] ! Gdzie ona jest ?! - krzyknął zdyszany JJ
-Co ty tu robisz ? - spytałaś zdziwiona 
-Musiałem przyjechać coś ty myślała,że zostawię ją samą ?!
-A co z koncertami itd. ?
-Pierdole to ! Ona może umrzeć ! Chodź nie miejmy nadzieje ,że wyjdzie z teg.To jej sala nie ? - nie czekając na odpowiedź wszedł do sali.
*Godzinę później, z normalnej perspektywy*

Otworzyłaś oczy i od razu je zamknęłaś,bo oślepiło cię światło.Czułaś,że ktoś cię trzyma za rękę.Spojrzałaś w tamtą stronę i wytrzeszczyłaś oczy.
-JJ ? - szepnełaś
Chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.
-[t.i.] żyjesz ! 
-Co ty tu robisz ? 
-Gdy się dowiedziałem,że jesteś w szpitalu rzuciłem wszystko i przyjechałem.- spojrzał ci w oczy - Nadal cię kocham,od naszego rozstania z nikim się nie związałem i zamknąłem się w sobie.Wróć do mnie proszę,nie umiem być szczęśliwy bez ciebie.
Wzruszyłaś się.Nadal cię kochał.
-Kocham cię JJ - uśmiechnęłaś się lekko
Nachylił się i cię pocałował.To się nazywa happy end

_____________
Dla Marty ♥

sobota, 10 listopada 2012

#10 George (cz. II)


    Rozeszliście się do domów. Z uśmiechem zjadłaś sobie kolację i poszłaś spać. Chwilę później dostałaś sms'a o treści:
-"Dobranoc piękna :* Do zobaczenie jutro :*". Był on od Shelley'a. Od razu zaczęłaś się cieszyć. Odpisałaś mu:
-"Dziękuję i nawzajem :* Ale przecież jutro jest sobota i nie idziemy do szkoły. ". Odpisał ci:
-"To nie znaczy, że nie możemy się spotkać :D". Zastanawiało cię co to mogło znaczyć. Po chwili dostałaś następnego sms'a:
-"Umówisz się z mną? Przemyśl to sobie i jutro daj mi znać :*" . Nadal nie mogłaś w to uwierzyć, że taki chłopak jak On powiedział ci, że się mu podobasz i zaprosił cię na randkę! Pół godziny później zasnęłaś.
     Rano w sobotni dzień obudziłaś się z uśmiechem na twarzy. Poszłaś na śniadanie. Założyłaś to. Postanowiłaś przejść się, aby przemyśleć to czy się zgodzić. Po chwili jednak postanowiłaś to zrobić. Napisałaś do niego sms'a o treści:  "Zgadzam się! :D" .Zastanawiałaś co założyć na pierwszą randkę z mega przystojniakiem, bo nie chciałaś się zbytnio wystroić, aby nie pomyślał sobie, że zmieniłaś się na "lalunię". Szłaś, szłaś i spotkałaś jego. Uśmiech miałaś od ucha do ucha. Spacerowaliście razem.
- To super, że się zgodziłaś. Tak się cieszę.
- Ja też się cieszę. A gdzie pójdziemy?
- Too niespodzianka.
- Ejj no powiedz!
- Nie, bo zepsuje niespodziankę.
- Niech ci będzie.
     Pół godziny później rozeszliście się do domów i ty zaczęłaś szykować się na tą randkę. Do spotkania miałaś jeszcze bardzo dużo czasu, ale i tak by szykowanie zajęło ci dużo czasu, więc się wcześniej zaczęłaś zbierać. Zaczęłaś przekopywać swoją całą szafę. Po godzinie doszłaś do wniosku, że na dzisiejszą randkę z George'm założysz to. Poszłaś do łazienki i stanęłaś przed lusterkiem, aby wymyślić sobie jakąś fryzurę na ten dzień. Postanowiłaś zrobić sobie francuza. Miałaś już wszystko gotowe, a została ci jeszcze godzina czasu. Założyłaś śliczną sukienkę, baleriny, bransoletki i poszłaś do łazienki zrobić makijaż. Byłaś już gotowa. Wyszłaś z domu i powoli szłaś na umówione miejsce. Zdziwił cię fakt, że umówiliście się w porcie. Szłaś tak wolno, że doszłaś tam o umówionej godzinie, a z domu wyszłaś 45 minut. Przywitaliście się.
- Jak pięknie wyglądasz
- Dziękuję. Czemu akurat w porcie?
- Bo to jest tak niespodzianka. - pokazał na statek. - Wynająłem ją specjalnie na ten dzień.
- Ojej. Jakie to słodkie.
- Chodź - pociągnął cię za rękę.
    Weszliście na ten śliczny statek. Podeszliście do stolika na pokładzie, na którym była kolacja i świeczki. George jako gentlemen odsunął ci krzesełko i sam usiadł przy stole. Podszedł do was kelner i zamówiliście jedzenie. Ten to umie zaskoczyć dziewczynę. Chłopak dał znać marynarzowi, żeby ruszył i wypłynęliście na morze. Po kolacji chłopak popatrzył ci się głęboko w oczy i chwycił twoją dłoń. Zrobiło ci się strasznie ciepło i trochę zarumieniłaś się. Poszliście na dziób statku. Stanęłaś przy samej barierce i zamknęłaś oczy. Poczułaś się jak na Titanicu. Shelley objął cię od tyłu. Teraz to normalnie jak w filmie. Chwilę tak staliście, a następnie wróciliście do stolika i rozmawialiście o czym się tylko dało. Powiedziałaś chłopakowi, że musisz iść do toalety, a tak naprawdę chciałaś sobie przemyśleć co tak naprawdę do niego czujesz. Z chwilą uświadomiłaś sobie, że się w nim zakochałaś. Chciałaś mu o tym powiedzieć, ale gdy tam wróciłaś to jakoś nie mogłaś tego zrobić. Bałaś się tego. Denerwowałaś się. Chłopak to zauważył.
- Stało się coś?
- Yyy... n..ni..nie. Skąd ten pomysł?
- Bo się jakoś dziwnie zachowujesz. Wyglądasz jakbyś się denerwowała. Powiedz no!
- No bo..bo.. - ścięłaś się. - Bo uświadomiłam sobie, że.. że - nadal ścinałaś się. - Się w tobie chyba zakochałam., bo jeszcze nikt inny nie dał mi tyle szczęścia co ty!
    Ten nic nie mówił, tylko wstał i cię pocałował. Odwzajemniłaś go. Wróciliście do portu.

*******4 miesiące później*******

Jesteście już bardzo szczęśliwą parą.  Przy nim czujesz się zupełni inaczej. Od momentu kiedy go znasz, twoje życie się strasznie zmieniło. Za niedługo kończysz 18 lat i masz zamiar się wyprowadzić z domu. George proponował ci to, abyś zamieszkała z nim. Myślisz, że to dobry pomysł i planujesz go zrealizować.

____________________________________________________________________________
Tadam!!
II cz. z George'm
I jak się podoba??
Z dedykacją dla:
Caroots - bo napisałaś, że chciałaś imagina, z którymś z chłopców. To masz! :)
Następnego imagina napiszę z Josh'em
Pozdrawiam :)

piątek, 9 listopada 2012

#9. Josh

(t.i.) - twoje imię

(i.t.p.) - imię twojej przyjaciółki
(i.t.w.k.) - imię twojej wrednej kuzynki
(i.t.ch.) - imię twojego chłopaka(może być wymyślone)                                                                                
Poszłaś do salonu kosmetycznego, aby przygotować się na ślub swojej cioci.
Miałaś już gotową fryzurę i czekałaś, aż zrobią ci makijaż.
W tym czasie zadzwoniłaś do swojej przyjaciółki (i.t.p.).
Ty: I co ja mam zrobić ? Powiedziałam tej małpie (i.t.w.k.), że przyjdę ze swoim chłopakiem.
(i.t.p.): I w czym problem ? Masz (i.t.ch.)
Ty: Może taka, że wyjechał do swojej chorej ciotki.
(i.t.p.): To weź któregoś z kumpli.
Ty: Żaden nie ma garnituru, poza tym ślub i wesele jest za 3 godziny. Ja muszę kończyć pa – rozłączyłaś się.
30 MINUT PÓŹNIEJ
Wychodziłaś od kosmetyczki i ktoś złapał cię za rękę.
Odwróciłaś się, przed tobą stał chłopak w kapturze: Słyszałem, że masz mały problem
Ty: Skąd…. Podsłuchiwałeś !!! – krzyknęłaś
Chłopak spuścił głowę: Przepraszam. Chcę ci tylko pomóc, mogę udawać twojego chłopaka. Mam garnitur – mimo kaptura na głowie wyraźnie widziałaś że się uśmiecha
Otworzyłaś usta, żeby odmówić, ale przyjrzałaś mu się. Wydawał się być przystojny.
Ty: Masz czerwony krawat ?
Kiwnął głową.
Ty: Tylko żadnych numerów, mam chłopaka. Bądź przed tym kościołem – podałaś mu adres – o 17:50. Nie spóźnij się – powiedziałaś i poszłaś
OKOŁO 1,5 GODZINY PÓŹNIEJ
Twoi rodzice są już w kościele, powiedziałaś im, ze zamiast (i.t.ch.) będzie twój kolega.
Czekałaś na niego, punktualnie o 17:50 ktoś puknął cię w ramię.
To był JOSH CUTHBERT Z UNION J !!!!!!!!
Josh: Nie spóźniłem się – stał uśmiechnięty
Ty: To byłeś ty ?!! – byłaś zszokowana
Josh: Z tego co mi wiadomo, a wiadomo dużo, to tak. – znowu się uśmiechnął – Oczekiwałaś kogoś lepszego – posmutniał
Ty: Nie !! Nie wiedziałam, że to ty
Josh: To cieszysz się czy… ?
Ty: Cieszę się bardzo. Dziękuję – przytuliłaś go
Nagle usłyszałaś za sobą głos: No ładnie, ładnie
Gwałtownie oderwałaś się od chłopaka
Ty: (i.t.w.k.) hej
(i.t.w.k.): No cześć. Obcego chłopaka już obmacujesz
Josh: Kotku, kto to jest ? - zapytał obejmując cię w talii, tak że przeszły cię miłe dreszcze
Zaskoczył cię, ale jak grać to na całego
Ty: To (i.t.w.k.), moja kuzynka
Cuthbert wyciągnął w jej kierunku rękę: Miło mi cię poznać. Mam na imię Josh, jestem chłopakiem (t.i.)
Dziewczyna zdziwiona uściskała jego dłoń i weszła do kościoła.
Zaczęłaś się śmiać: To było genialne – z radości pocałowałaś Josh’a w policzek – Przepraszam – powiedziałaś zawstydzona
Josh: Mi to nie przeszkadza – uśmiechnął się
Ty: Ale ja mam chłopaka
Josh: A my teraz tylko udajemy
Ty: Masz rację. Chodź już, zaraz się zacznie.
Po ślubie poszliście na wesele. Świetnie bawiłaś się w towarzystwie Josh’a i zapomniałaś o wkurzającej kuzynce
Wesele skończyło się o 7 rano
5 GODZIŃ PÓŹNIEJ
Postanowiłaś nie iść na poprawiny i spotkać się z (i.t.ch.), który już wrócił od ciotki
Jednak w domu jego mama powiedziała, że poszedł ze swoja dziewczyną do kina.
Byłaś zdziwiona, przcież nic ci nie mówił, ze ma zamiar iść z tobą do kina. Postanowiłaś to sprawdzić i pójść pod kino.
Po drodze spotkałaś Josh’a, kótry towarzyszył ci dalej.
POD KINEM: 10 MINUT PÓŹNIEJ
Josh: To co tu robimy ?
Nie odpowiedziałaś, bo zobaczyłaś swojego chłopaka obściskującego się z plastikową blondynką ubraną na RÓŻOWO !!
Cuthbert podążył za twoim wzrokiem, kiedy zauważył co się dzieje, chciał coś powiedzieć, ale ty już pochodziłaś do (i.t.ch.) i tej zołzy
Ty: Dobrze się bawicie ? Może wynajmiecie pokój ?
Dupek oderwał się od niej i spojrzał na ciebie: (t.i.) ?!! miałaś być na poprawianch
Ty: Nie poszłam, bo chciałam się spotkać z tobą. Ale widzę, ze masz lepsze zajęcia – z pogardą spojrzałaś się na blondi
(i.t.ch.): To nie tak jak myślisz
Ty: A jak ? nie obściskiwałeś się z tą lalą pod kinem ?
Blond: Ej…. Żadną lalą – pisnęła
(i.t.ch.): Wytłumaczę ci to
Ty: Daruj sobie i tak miałam z tobą zerwać
(i.t.ch.) : Ty ze mną miałaś zerwać ?
Ty: Tak mam nowego, LEPSZEGO chłopaka – powiedziałaś i wzięłaś Josh’a za rękę – Idziemy kotku, ale jeszcze jedno – i uderzyłaś już swojego byłego już chłopaka i odeszłaś trzymając Cuthbert’a za rękę
Kiedy odeszliście już dość daleko, puściłaś go i rozpłakałaś się na dobre
Josh przytulił cię, tego potrzebowałaś. Mogłaś się przy nim wypłakać, czułaś się bezpieczna i nie musiałaś się o nic martwić
30 MINUT PÓŹNIEJ
Uspokoiłaś się już
Ty: Dziękuję ci, gdyby nie ty, nie wiem co bym zrobiła. I dziękuję, że nie powiedziałeś nic, kiedy udałam, że jesteś moim chłopakiem
Josh: Nie ma za co. Wczoraj już to przerabialiśmy
Ty: Ale naprawdę, muszę ci się jakoś odwdzięczyć
Josh: Najważniejsze żebyś była szczęśliwa. Tamten koleś to dupek, nie wiedział jaki miał skarb
Ty: O czym mówisz ?
Josh: Nie docenił cię, nie wie co stracił. Jesteś najlepszym co go mogło spotkać. Ale dzięki jego głupocie mogę zrobić to bez wyrzutów sumienia.
Chciałaś coś powiedzieć, zapytać co, ale chłopak zamknął ci usta w namiętnym pocałunku
Kiedy oderwał się od ciebie zaczął mówić: Zainteresowałem się tobą wtedy w salonie, ale nie wiedziałem jak do ciebie zagadać. Jednak kiedy usłyszałem twoją rozmowę, postanowiłem spróbować i dzięki temu teraz jestem tu z najwspanialsza dziewczyną, którą jestem pewny, że kocham.
Ty: Ale…
Josh: Wiem, że trudno ci będzie zaufać na nowo po tym co on ci zrobił, ale będę się starał, nie dam cię nikomu skrzywdzić
Słysząc to z oczu zaczęły płynąć ci łzy: Josh…. To było piękne.. ale co ty we mnie widzisz ?
Josh: Nie mów, że nie jesteś piękna ani inteligentna, bo poznałem cię na tym weselu i wiem, że taka jesteś jak i skromna i za to cię kocham – pocałował cię ponownie, a ty oddałaś się temu całkowicie.
                                                                                                                                                                   
 I jest kolejny, miałam dzisiaj nie dodawać, ale jednak się wyrobiłam
Trochę  pokręcony, ale nie miałam weny. Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie za to xd

czwartek, 8 listopada 2012

#8. Jaymi

 [i.t.z.] - imię twojej znajomej

Z uśmiechem na twarzy oglądałaś album ze zdjęciami z dzieciństwa. Na każdym byłaś ze swoim przyjacielem Jaymim. Jako,że mieszkał naprzeciwko cały czas spędzaliście razem do niedawna. On wyjechał,a ty zostałaś sama. Miałaś wprawdzie kilkoro przyjaciół, ale nie nadawaliście na tych samych falach. Oczywiście wychodziłaś czasami z nimi gdzieś, żeby nie wyjść na samotnika. Jednak w środku byłaś ciągle rozbita. Dzisiaj wyszłaś z "przyjaciółmi" na imprezę. Ubrałaś się w to i wyszłaś z domu.Dojście na dyskotekę zajęło ci niecałe 10 minut.Twoi znajomi już tam byli.Uśmiechnęłaś się nie szczerze i podeszłaś do ich stolika.
-Długo już tu jesteście ? - spytałaś
-Od 30 minut , wystarczająco żeby [i.t.z.] znalazła sobie faceta - powiedział jeden z twoich znajomych
-Idę się napić - szepnełaś i poszłaś do baru
Zamówiłaś sobie drinka.Piłaś go powoli przy barze,gdy nagle zobaczyłaś [i.t.z.] flirtującą z jakimś chłopakiem.Zaśmiałaś się. "Kto jest taki głupi,że poleciał na jej dziecinną gadkę ?" pomyślałaś i uśmiechnełaś się do siebie.
-Hej [t.i.] ! - zawołała i przybiegła do ciebie
-Hej - obdarzyłaś ją kolejnym nie szczerym uśmiechem - Widzę,że już kogoś znalazłaś
-Tak i jest mega słodki - zaśmiała się sztucznie - Przedstawię was !
Nie zdążyłaś zaprotestować,a ona już pobiegła.Kończąc drinka czekałaś na nich.
-[t.i] to właśnie on ! - zaświergotała - poznaj Jaymiego !
Wytrzeszczyłaś oczy na chłopaka.Twój przyjaciel stał przed tobą i był równie zdziwiony jak ty.
-O mój boże [i.t.z.] ! Zapomniałam,że jutro jadę do babci.Wiesz w środku nocy,lepiej już pójdę - posłałaś jej przepraszające spojrzenie i wyszłaś.
No pięknie ! Jaymie wrócił i nawet się nie przywitał.Miałaś ochotę płakać,ale stwierdziłaś że nie byłoby dobrze żeby ktoś cię zobaczył w takim stanie.Pobiegłaś do domu.Na szczęście nikogo nie było.Oparłaś się o drzwi i zaczęłaś płakać.Ktoś zapukał,ale ty nie chciałaś otworzyć.Podejrzewałaś,że to Jaymie.
-Proszę cię [t.i.] otwórz i porozmawiajmy - powiedział przez drzwi
Uchyliłaś je.
-O czym chcesz rozmawiać ?! O tym,że wyjechałeś i nie odzywałeś się ?! A może o tym,że zamiast przywitać się ze starą znajomą poszedłeś na dyskotekę ?!
-[t.i] mogę to wyjaśnić. Proszę daj mi szanse
-Nie !
Zamknęłaś mu drzwi przed nosem.Pobiegłaś do pokoju i rozpłakałaś się.
*Kilka dni później*
Dręczyły cię wyrzuty sumienia,że tak go potraktowałaś.Nie mogłaś się do niego dodzwonić przez ostatnie dni.Dzisiaj postanowiłaś odwiedzić wasze ulubione miejsce w parku.Usiadłaś na ławce nad jeziorkiem i patrzyłaś na ptaki.Nie wiesz ile tak siedziałaś,z oczy płynęły ci łzy rozmazując makijaż.
-Mogę się dosiąść ? - usłyszałaś za sobą głos
Kiwnęłaś głową na 'tak' i obok ciebie usiadł Jaymi.
-Możemy w końcu porozmawiać ?
Znowu kiwnęłaś głową nawet na niego nie patrząc.
-Przepraszam na prawdę przepraszam za to,że się nie odzywałem byłem głupcem.Powinienem był coś powiedzieć.Musiałem pojechać do cioci,która poważnie zachorowała i nie było czasu żeby podejść i ci powiedzieć o co chodzi.Potem było takie zamieszanie,że nie mogłem nawet zadzwonić czy napisać.Później nie wiedziałem czy chciałabyś ze mną gadać.Miałem przyjść do ciebie od razu,ale spanikowałem więc poszedłem na kilka drinków.-westchnął-Proszę powiedz coś
Spojrzałaś na niego i wzięłaś głęboki oddech.
-Tego wieczoru chciałam ci coś powiedzieć.Przygotowywałam się do tego miesiącami.Kiedy w końcu wyszłam z domu zauważyłam,że pakujecie się do auta i odjeżdżacie.
-Co chciałaś mi powiedzieć ?
-Że się w tobie zakochałam,ale to nie ma znaczenia ...
-Ma znaczenie [t.i]  ! Jeśli ciągle czujesz to samo
-Co z tego ? Ty masz [i.t.z.] !
-To był tylko flirt i to z jej strony ja od początku chciałem ją spławić.- spojrzał ci prosto w oczy - zależy mi na tobie
Zamknęłaś oczy.Nie wiedziałaś co powiedzieć.Jaymi przygarnął cię do siebie i przytulił.
-Zostanę jeśli dasz mi szansę - szepnął ci do ucha
-Zostań - szepnęłaś i wtuliłaś się w niego
________________
Kolejny z Hensley'em :)
Mam nadzieje,że się podoba

środa, 7 listopada 2012

#7. George

Siedziałaś znudzona na lekcji angielskiego( jak zawsze na tej lekcji wszystko umiałaś).

Nagle do klasy weszła dziewczyna, pierwszy raz ją na oczy widziałaś.
Nauczycielka: W czym mogę ci pomóc ? – zapytała
Brunetka odezwała się: Jestem nową uczennicą. Mam na imię Harriet.
Nauczycielka: Aaa… tak mam cię na liście. Usiądź w pierwszej ławce.
Dziewczyna usiadła w wyznaczonym miejscu. Kiedy lekcja dobiegła końca podeszłaś do niej.
Ty: Hej ! Witamy w naszej klasie – uśmiechnęłaś się – Ja jestem (t.i.), to Marta
Harriet: Hej ! Miło was poznać i dziękuję za miłe przyjęcie. Niestety przeprowadziłam się tu nie dawno z Anglii i jeszcze nie umiem mówić po polsku dobrze.
Ty: Nic nie szkodzi, my umiemy mówić dobrze po angielsku.
Marta: Mów za siebie, ja nie umiem tak jak ty.
Rozmawialiście razem do końca wszystkich lekcji.
PO SZKOLE
Dzisiaj wracasz sama do domu, bo Marta zostaje na dodatkowych.
Czekałaś na przystanku na autobus, kiedy usłyszałaś jak ktoś woła twoje imię.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś biegnącą w twoją stronę Harriet..
Harriet: (t.i.) dobrze że jesteś.
Ty: O co chodzi ?
Harriet: Mogłabyś wytłumaczyć mojemu bratu jak ma tu dojechać ?
Ty: Ok., ale jak ?
Harriet dała ci telefon, wytłumaczyłaś jej bratu wszystko. Zauważyłaś że uciekł ci autobus.
Ty: Cholera ! Następny mam dopiero za 30 minut.
Harriet: Co się stało ?
Ty: Uciekł mi autobus, a następny mam za 30 minut.
Harriet: To pojedź z nami.
Ty: Nie chcę robić problemów
Harriet: Daj spokój, znamy się nie cały dzień, a już tyle nam pomogłaś.
W tym momencie podjechał do was samochód i wysiadł z niego GEORGE SHELLEY !!!!!
George: Ha !! Trafiłem !! – uśmiechnął się i tryiumfalnie podniósł ręce do góry.
Harriet: Super ! No to teraz odwieziesz i (t.i.)
Chłopak spojrzał na ciebie i uśmiechnął się jeszcze bardziej.
George: Ależ oczywiście. Hej, jestem George – podszedł ciebie i przywitał się
Ty: (t.i.)
George: Bardzo ładne imię
Wsiedliście do auta i odwieźli cię do domu.
6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Od pół roku George przyjeżdża po was i odwozi ciebie to domu.
Dzisiaj też przyjechał.
Ty: Co tu robisz ? Harriet jest chora.
George: Wiem, ale przyjechałem co ciebie.
Ty: Po mnie ?
George: No tak, przecież odwożę cię do domu. Wsiadaj
Wykonałaś polecenie i pojechaliście pod twój dom
Ty: Dziękuję – chciałaś wysiąść, ale chłopak zatrzymał cię
George: Poczekaj
Ty: O co chodzi ?
Shelley nic nie powiedział, tylko pocałował cię.
Kiedy odsunęłaś się zszokowana uśmiechnął się do ciebie.
George: Spodobałaś mi się już za pierwszym razem, ale najpierw chciałem cię poznać. Teraz mam pewność, że to nie było zwykłe zauroczenie. Kocham cię (t.i.) – powiedział i znowu cię pocałował :)xx
                                                                                                                                                                   
Kolejny z George'm :D
Dzisiaj mamy wenę jaki widzicie :D

#6. JJ

Gotowałaś romantyczną kolację dla siebie i JJ’a.
W pewnym momencie  Hamblett zadzwonił do ciebie:
JJ: Hej kochanie, chłopaki chcą do nas przyjść i nie mogę powiedzieć nie. Czy wystarczy jedzenia też dla nich ?
Mało się nie rozpłakałaś, ponieważ miał to być tylko wasz wieczór.
Ty: Tak JJ, jest wystarczająco dużo jedzenia i dla nich. Ale nie TAK dużo – powiedziałaś
Wyczułaś, że JJ się uśmiechnął: Jesteś idealna, dziękuje kochanie – odpowiedział
Słyszałaś jak w tle chłopaki rozmawiają ze sobą
JJ: Kocham cię
Ty: Ja ciebie też – powiedziałaś i rozłączyłaś się.
Odłożyłaś telefon na stół i zaczęłaś płakać.
Płakałaś w czasie, gdy gotowałaś więcej jedzenia, kiedy nagle usłyszałaś dzwonek.
Wytarłaś oczy i poszłaś otworzyć drzwi wejściowe
Ty: Cześć – powiedziałaś
Spodziewałas się zobaczyć Union J w komplecie, ale przed tobą stał tylko twój chłopak.
JJ: Słyszałem przez telefon, że płakałaś,… nie rozłączyłaś się.
Zrobiło ci się głupio, że to wszystko słyszał. Jak mogłaś być taka głupia i nie umieć się rozłączyć.
Spuściłaś głowę i poczułaś, że znowu łzy napływają ci do oczu.
Ty: Przepraszam – powiedziałaś i uciekłaś do waszego pokoju. Zamknęłaś za  sobą drzwi, zjechałaś po ścianie na podłogę i rozryczałaś się jeszcze bardziej
Usłyszałaś pukanie do drzwi
JJ:  Kochanie co się stało ?
Ty : Nic – odpowiedziałaś próbując brzmieć normalnie , nie chciałaś żeby znowu usłyszał, że płaczesz.
JJ: Kochanie… proszę cię otwórz – wyczuwałaś w jego głosie panikę
Spełniłaś jego prośbę, Hamblett szybko wbiegł do pomieszczenia, a kiedy cię zobaczył od razu uklęknął obok
JJ: Skarbie co jest ?
Próbowałaś ukryć jakoś swoją twarz we włosach, jednak chłopak odgarnął je
JJ: Cz..czy ty płaczesz ?
Ty: Nie
JJ: Przecież widzę, to przeze mnie tak ? Jestem beznadziejnym chłopakiem, wiedziałem
Ty: Nie JJ to nie to… - powiedziałaś i od razu tego pożałowałaś, bo chłopak miał teraz stuprocentową pewność, że płaczesz, bo zobaczył twoje łzy – Przepraszam
JJ: Ale za co ?
Ty: Musimy się rozstać – JJ spojrzał na ciebie z przerażoną miną
JJ: Aaa.aa.a.ale d..d.dalaczego ? – chłopak się rozpłakał
Cokolwiek byś mu powiedziała, uznałby że to jego wina, więc zdecydowałaś się go okłamać dla jego dobra
Ty: Bo.ooo bo cię …… bo ja… bo ja cię zdradziłam – wyksztusiłaś najgorsze kłamstwo, raniąc siebie i JJ’a
Spojrzałaś na niego. Płakał jeszcze bardziej
JJ: Ale jak to…. Z… z kim ?
Ty: Nie ważne – próbowałaś powstrzymać płacz – Wyjdź.. proszę cię
Bez słowa wstał, spojrzał na ciebie ze łzami w oczach, ale mogłaś z nich wyczytać również, że złamałaś mu serce.
Wyszedł, zniknął z mojego życia na zawsze. A ty rozpłakałaś się na dobre.
Zaczęłaś wspominać wasze pierwsze spotkanie:
„To było rok temu, w lipcu. Na wakacje pojechałaś do swojej cioci do Anglii. Właśnie o tym marzyłaś. Głównie z powodu, że twoje dwa ulubione zespoły The WANTED i Union J tam mieszkały
Jednak ten pobyt na początku nie był taki jak go sobie wyobrażałaś, znowu pokłóciłaś się ze swoim przyjacielem, bo nie powiedziałaś mu że wyjeżdżasz na całe wakacje, a on chciał się z tobą spotkać.
Nie miałaś na nic ochoty, ale żeby nie wzbudzać podejrzeń, zwłaszcza u swojej młodszej kuzynki wyszłaś na spacer.
Usiadłaś na ławce pod wierzbą płaczącą (oddawała twój obecny nastrój) i zaczęłaś rozmyślać słuchając najnowszej piosenki Union J (która też pasowała do twojego nastroju).
Nagle w twoją stronę podleciała piłka do siatkówki, zignorowałaś ją jak wszystko inne, zwłaszcza, że w tym momencie było solo JJ’a, on zawsze poprawiał ci humor, lecz jednak tym razem i on nie pomógł.
- Przepraszam ? Czy nie przeleciała gdzieś tutaj piłka do siatkówki ? – usłyszałaś męski głos z brytyjskim akcentem. Podniosłaś głowę i doznałaś szoku, przed tobą stał JJ Hamblett !!!
JJ: To jak, leciała tu jakaś ? – zapytał uśmiechając się szeroko
Ty: Poleciała tam – wskazałaś
JJ: Dzięki ! I nie płacz po nie warto w tak piękny dzień – powiedział i pobiegł po piłkę.
Od razu odechciało ci się płakać, wytarłaś łzy i znowu zaczęłaś myśleć, tym razem o JJ’u………
JJ: Hallo tu ziemia – chłopak machał ci ręką przed twarzą
Ty: Co? …. O hej
JJ: No witam wśród żywych. Co się stało ?
Ty: Ale, że co ? – byłaś oszołomiona, faktem że JJ siedzi tu i mówi do ciebie
JJ: Czemu płakałaś ? – wyglądał na zmartwionego
Ty: Nic… ważnego
JJ: Skoro płakałaś to musiało być ważne
Ty: Czemu się tak tym przejmujesz ?
JJ: Bo nie lubię kiedy dziewczyna płacze, zwłaszcza ładna
Ty: Czy ty właśnie powiedziałeś, że jestem ładna ? – byłaś zszokowana
JJ: Tak, stwierdziłem fakt – zawstydziłaś się – Może pójdziemy na kawę ?
Ty: Nie piję kawy
JJ: No to na herbatę, na ciastko, cokolwiek
Ty: Czemu tak bardzo chcesz gdzieś ze mną iść ?
JJ: Bo chcę się dowiedzieć co się stało
Zgodziłaś się, w środku aż skakałaś z radości.
Poszliście do małej kawiarenki i tam mu wszystko opowiedziałaś. Pocieszył cię, powiedział, że wszystko będzie dobrze i że tamten zachował się beznadziejnie.
Umawialiście się na kolejne spotkania, ale w końcu musiałaś wracać do domu, do Polski. Tak jak JJ powiedział pogodziłaś się z przyjacielem, ale byłaś smutna, bo musiałam opuścić Anglię i Union J.
Dwa miesiące później JJ przyszedł na imprezę Halloween’ową do twojej szkoły. Byłaś tym zaskoczona, ale jeszcze bardziej zaskoczyło cię to, że przyleciał tylko po to żeby zabrać cię ze sobą, bo nie może bez ciebie żyć i pocałował ciebie przy wszystkich. Od tego czasu byliście parą i zamieszkaliście razem w Londynie.”
Teraz to wszystko zaprzepaściłaś przez swoją głupotę, nie wybaczysz sobie tego do końca życia.
DWA LATA PÓŹNIEJ
Poszłaś na studia menagerskie, jesteś właśnie na drugim roku. Załatwili ci praktyki u znanego zespołu, jednak nie wiedziałaś jakiego.
Poszłaś na umówioną godzinę do studia gdzie zespół miał nagrywać.
Porozmawiałaś z menagerką zespołu, Jayne Collins(tak była menagerką The WANTED!!) i ustaliłaś jak twoja praca będzie wyglądała
Jayne: Chłopcy właśnie skończyli nagrywać, może pójdziesz z nimi na lunch i poznasz ich lepiej ?
Ty: To świetny pomysł
W tym momencie z salki nagraniowej wyszli……George, Jaymi, Josh i …. JJ
Union J : (t.i.)??!!!
Jayne: To wy się znacie ?
Ty: Wiesz co Jayne, przypomniałam sobie, że muszę jeszcze pojechać do pralni odebrać ubrania – powiedziałaś i szybko stamtąd wyszłaś
Szybko wsiadłaś do samochodu i wróciłaś do domu.
Wszystkie wspomnienia wróciły, ale najgorsze było to kiedy z nim zerwałaś okłamując go w tak okrutny sposób.
Usłyszałaś trzaśniecie drzwiami i do salonu wbiegł JJ.
Ty: Co tu robisz ?
JJ: Chcę porozmawiać
Ty: Nie mamy o czym
JJ: Owszem mamy. Czemu to zrobiłaś ?
Ty: Bo cię nie kocham - skłamałaś znowu, przez co zakuło cię serce
JJ: Powiedz mi to prosto w oczy
Spojrzałaś się na chłopaka
Ty: Nie… nie mogę – spuściłaś głowę i znowu zaczęłaś płakać
JJ: Okłamujesz sama siebie. Ten ktoś cię zmusił, żebyś to zrobiła ? – pogłaskał cię po dłoni, którą szybko cofnęłaś, każdy dotyk wzmagał ból.
Ty: Nie
JJ: To czemu to zrobiłaś ?
Ty: Nie zdradziłam cię !!! – nie wytrzymałaś i wykrzyczałaś mu prosto w twarz – Zerwałam z tobą, bo….
JJ: Dlaczego ?
Wstałaś, poszłaś do koszyka na listy i z samego dna wygrzebałaś ten, który odstałaś dwa lata temu. Podałaś go chłopakowi
JJ zaczął go czytać z niedowierzaniem: Masz raka ? – zapytał ze łzami w oczach
Ty: Miałam, udało się go wyleczyć
JJ: Ale nadal nie rozumiem czemu ze mną zerwałaś ?
Ty: Nie chciałam, żebyś cierpiał kiedy nie uda się go wyleczyć
JJ: Wolałaś żebym cierpiał wcześniej i do końca życia sądził, że mnie zdradziłaś ?
Ty: Przepraszam
JJ: Nie przepraszaj – przytulił cię mocno do ciebie. Nie protestowałaś, tak ci go brakowało, jego zapachu jego dotyku, jego głosu – Wytrzymałbym, wiesz dlaczego ? Bo cię kocham, nad życie
Ty: Ale co to by dało, patrzyłbyś tylko jak umieram
JJ: Ale żyjesz, poza tym co z tego ? Kocham cię i nigdy bym cię nie opuścił, wtedy zrobiłem to tylko dlatego, bo byłem oszołomiony tym co mi powiedziałaś i dlatego, że mi kazałaś wyjść. Gdybym tego nie zrobił, gdybym pytał cię wtedy. Jaki ja byłem głupi – zaczął płakać
Ty: JJ nie obwiniaj się to moja wina
JJ: Nie, to jest moja wina, gdybym nie był takich tchórzem , gdybym przyszedł do ciebie na następny dzień….
Ty: Właśnie dlatego nie powiedziałam ci prawdy, bo zacząłbyś się obwiniać o to, że mnie nie dopilnowałeś, że nie kazałeś mi chodzić na potrzebne badania regularnie.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Siedzieliście w ciszy, wtuleni w siebie.
JJ: Czemu nie powiedziałaś mi kiedy już się wyleczyłaś ? – zapytał
Ty: Kiedy dowiedziałam się o chorobie dostałam też parę listów od twoich fanek, mówiących, że lepiej będzie dla ciebie kiedy dam ci spokój,nie będziesz się przy mnie marnował, że na ciebie nie zasługuję ….
JJ: Co ???!!! I one mają czelność nazywać się moimi fankami ?
Ty: JJ… spokojnie, to nie ważne
JJ: Właśnie, że ważne
Ty: JJ…
JJ: Słońce… - zaczął – Kocham cię rozumiesz ? Nie mogę bez ciebie żyć, teraz kiedy wszystko jest dobrze …- westchnął – możemy znowu być razem ?
Ty: JJ….. – spojrzałaś w jego brązowo-piwne oczy i na nowo zobaczyłaś to co widziałaś dwa lata temu, miłość skierowaną do ciebie, czystą i prawdziwą. W jego oczach kryło się wszystko co najważniejsze
JJ: Proszę.. – szepnął, łamiącym się głosem
Dotknęłaś jego policzka i wytarłaś jego łzy. Hamblett złapał cię za dłoń i splótł wasze palce, dokładnie tak samo jak w dniu waszego poznania, w kawiarni, tylko wtedy chciał sprawdzić czy naprawdę masz tak małą dłoń jak mówiłaś.
Pochyliłaś się nad nim i lekko musnęłam jego usta: Kocham cię – powiedziałaś patrząc mu  w oczy, które zapoczątkowały wszystko
JJ: Nawet nie wiesz jak ja bardzo kocham ciebie – wstał, zaczął grzebać w kieszeniach, w końcu znalazł to czego szukał.
Pomógł ci wstać
.JJ: Chciałem to zrobić tamtego wieczoru, ale ….. nie ważne. Teraz mogę to zrobić i wiem, że nie popełnię żadnego błędu, jestem tego w 1000000% pewien.
Uklęknął przed tobą: Czy…. Wyjdziesz za mnie ? – zapytał przejętym głosem
Na mogłaś w to uwierzyć, czy on ci się właśnie oświadcza ? O matko
JJ: To jak ? -zapytał
Ty: Tak – powiedziałaś bardzo cicho, bo nie mogłaś złapać tchu, byłaś zaskoczona
Chłopak uśmiechnął się, założył ci na palec pierścionek, wstał, objął cię w talii i namiętnie pocałował.
JJ: Teraz, gdy odzyskałem cię po tak długim czasie, nie pozwolę ci odejść i nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. A wiesz czemu ? Bo jestem moim największym skarbem – wtuliłaś się w niego, pewna że teraz wszystko się ułoży :)xx
                                                                                                                                                                   
No to jest kolejny :D Wiem, że strasznie długi, ale miałam wenę :D Mam nadzieję, ze wam się podoba i dziękuję, że doceniacie moje wypociny :)xx

#5 George.

      Ostatnio wszyscy się od ciebie odwrócili. Twoje najlepsze kumpele, a nawet rodzice zaczęli traktować cię jak powietrze. I przez to pogorszyły ci się oceny w szkole. Tak w jednym momencie wszyscy zaczęli ci dokuczać w szkole. Każdego ranka budziłaś się z przerażeniem. Z myślą, że coś ci zrobią.
    Wstałaś jak zwykle z smutną miną. Niechętnie poszłaś na śniadanie. Zaczęłaś mieszać łyżką w płatkach. Nawet nie miałaś zamiaru ich jeść. Odstawiłaś miskę z płatkami na blat i wróciłaś do swojego pokoju. Założyłaś na siebie ten strój i poszłaś do łazienki poprawić swoje rozczochrane włosy oraz nałożyć makijaż. Spakowałaś swoje książki do plecaka i wyszłaś z domu. Założyłaś słuchawki na uszy i szłaś powolnym spacerkiem z spuszczoną głową. Wcale ci się nie śpieszyło. W ogóle nie chciało ci się tam chodzić. Nigdy nie miałaś z kim porozmawiać. Zawsze sama siedziałaś na korytarzu. Najchętniej to byś się przepisała do innej szkoły, ale rodzice nie chcą wyrazić na to zgody. Nagle wpadłaś na kogoś. Był to mega przystojny brunet o brązowych, ślicznych oczach. Uśmiechnął się do ciebie. Powiedziałaś szybko "Przepraszam" i poszłaś dalej. Nie ukrywałaś, że chłopak od razu ci się spodobał, ale i tak pewnie by nic z tego nie było. Nie robiłaś sobie nadziei, że taki chłopak jak on zwróci na ciebie uwagę. Doszłaś do szkoły i poszłaś na lekcję. A tą lekcją była znienawidzona przez wszystkich fizyka. Po lekcji, jak zawsze siedziałaś sama. Rozglądałaś się po korytarzu i nagle wypatrzyłaś tego chłopaka. Szybko wstałaś z miejsca i poszłaś do ubikacji, bo chciałaś się przed nim schować. Przez cały dzień próbowałaś przed nim uciec, ale na darmo, bo ponownie na niego wpadłaś idąc na stołówkę, trzymając telefon w ręku. Tym razem nic nie mówiłaś tylko popatrzyłaś głęboko w jego oczka i uciekłaś. Próbował cię chwycić za rękę, ale ty mu się wyrwałaś. Nie mogłaś nawet zjeść spokojnie, bo cały czas modliłaś się o to aby cię nie znalazł.
    Po lekcjach wyszłaś szybko z szkoły i wróciłaś do domu. Weszłaś do domu, a rodzice nawet cię nie zauważyli. Weszłaś do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Oni to usłyszeli i przybiegli do twojego pokoju.  Zaczęłaś krzyczeć aby wyszli, ale i tak nie posłuchali tylko prawili ci kazanie, jaka to ty nie jesteś. Zaczęłaś płakać i z płaczem wybiegłaś z domu. Biegłaś w nieznane. Jednak po pół godzinie wróciłaś do domu. Od razu poszłaś się umyć i położyłaś się spać.
    Rano tak jak zawsze te same czynności i znowu do szkoły <nudy xd>. Cały czas myślałaś o tym chłopaku.  Postanowiłaś ubrać się inaczej niż zwykle. Bardziej wyzywająca. Myślałaś, że to pomoże i koledzy i koleżanki z klasy zwrócą na ciebie uwagę i nie będziesz już musiała sama siedzieć na przerwach. Założyłaś to. Włosy zostawiłaś rozpuszczone, rzęsy lekko podkreśliłaś maskarą, a usta pomalowałaś malinowym błyszczykiem. Tym razem z lekkim uśmiechem wyszłaś z domu. Jak zawsze słuchawki na uszach.  Gdy szłaś to w oddali ujrzałaś tego chłopaka. Widocznie na kogoś czekał, bo cały czas się rozglądała. Gdy cię zobaczył to zaczął się uśmiechać. Przeszłaś obojętnie koło niego, ale on dorównał ci tempa i szedł koło ciebie. Zatrzymałaś się i on zaczął:
- Dlaczego mnie wczoraj unikałaś?
- Dlaczego idziesz koło mnie?
- Ja pierwszy zapytałem. - powiedział z uśmiechem.
- No bo..bo...wstydziłam się tej sytuacji wczoraj co wpadłam na ciebie. Było mi głupio wtedy. A teraz ty odpowiedz.
- Bo chciałem się dowiedzieć czemu mnie unikałaś, a teraz już wiem. A tak w ogóle to ślicznie dzisiaj wyglądasz. - znowu posłał ci uśmiech nr 7 .
- Oj dziękuję. - zarumieniłaś się
- Jestem George.
- A ja [t.i]. Miło poznać
- Mi również.
     Poszliście razem do szkoły. Ciągle rozmawialiście, ale w szkole się to zmieniło. Nadal siedziałaś sama na korytarzu. W kółko i w kółko myślałaś o Geroge'u. Zastanawiałaś się nad tym dlaczego cię zaczepił. Myślałaś, że to przez te ciuchy, więc nadal go unikałaś w szkole. Dzień zleciał ci szybko. Wracając do domu, podbiegł do ciebie Shelley i zapytał wprost.
- Dasz mi swój numer telefonu?
- A po co ci?
- Yyy..by codziennie mógłbym pisać z tak piękną dziewczyną
- Serio?
- Nie na żarty. - zaśmiał się. - No oczywiście, że na serio. Podobasz mi się!
- Jejku. Wierzyć mi się nie chce. Myślałam, że zwróciłeś na mnie uwagę ze względu na ciuchy. - podałaś mu swój numer.
- Podobasz mi się w sukienkach i w spodniach, bo nie ważne jakie ciuchy się nosi, tylko co ma się w duszy i po to specjalnie wziąłem od ciebie numer, aby ciecie lepiej poznać.
- To miłe z twojej strony. - dałaś mu buziaka w policzek i tym razem on się zaczerwienił. Tak słodko wtedy wyglądał.

THE END PART I
_____________________________________________________________________________
I oto jest imagin z George'm
Mam nadzieję, że się podoba
Napiszę dla was jeszcze II cz.

#4 Jaymi

   Jechałaś sobie spokojnie na zakupy. Jak co sobotę, ale nagle auto ci stanęło. okazało się, że opony ci się przebiły. Nie wiedziałaś co teraz zrobić. Po chwili wyszłaś z auta i podjechało do ciebie jakiś inny samochód. Wyszedł z niego chłopak.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytał z uśmiechem.
- Yyy.. a mógłbyś? - zrobiło ci się głupio.
- No jasne, żaden problem. A tak w ogóle to jestem Jaymi.
- O dziękuję bardzo. Jestem [t.i]. Miło poznać. - posłałaś mu uśmiech.
    Przyglądałaś mu się, ale on po chwili stwierdził, że teraz już nic z tym nie zrobi. Musieliście zadzwonić po mechanika. Przyjechał chwilę później i zabrał twoje auto to warsztatu samochodowego.
- A gdzie się wybierałaś? - zapytał chłopak.
- Do sklepu.
- To mogę cię podwieźć, jak chcesz oczywiście.
- Jakiś ty miły jesteś. Chętnie skorzystam z tej propozycji.
   Wsiedliście razem do auta i ruszyliście. Po zakupach Jaymi odwiózł cię do domu. Wymieniliście się numerami. Miałaś nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkacie. Hensley ci się spodobał. Pewnego wieczoru zadzwonił twój telefon. To był właśnie Jaymi. Odebrałaś z wielką radością, wypisaną na twarzy.
- Heeej. Co tam u ciebie słychać? Dawno się nie widzieliśmy.
- No cześć. A u mnie nic ciekawego. No właśnie dawnooo. A u ciebie?
- Też nic. Siedzę w domu i zamulam. Wpadłem na taki pomysł abyśmy się spotkali. Co ty na to?
- Świetny pomysł. A kiedy?
- Może jutro?
- Mi odpowiada. To się zdzwonimy. Paa
- Paaa.
   Rozłączyłaś się i z uśmiechem poszłaś do łazienki się umyć. Bardzo się cieszyłaś z tego, że znowu spotkasz tego chłopaka. Potem poszłaś zjeść kolację a następnie poszłaś się położyć do łóżka. Nie mogłaś zasnąć, ale jednak po godzinie udało ci się.

*******Następny dzień*******

    Ledwo co wstałaś to już zadzwonił twój telefon. To był Hensley.
- Wstałaś księżniczko?
- Tak, teraz.
- Obudziłem cię? Jeśli tak to wybacz.
- Nieee.
- To się cieszę. miło słyszeć twój głos.
- A po co dzwonisz?
- Bo chciałem usłyszeć twój głos, ale muszę już kończyć.
      Zaczęłaś się uśmiechać do ściany. Potem wstałaś z łóżka i poszłaś się ubrać. Dwie godziny później dostałaś sms'a o treści: " Cześć śliczna.  Za 30 minut w parku. Ok? :**" .Szybko mu odpisałaś: " No jasne :D " . Wyszłaś z domu i skierowałaś się na umówione miejsce. W oddali ujrzałaś Jaymi'ego. Zaczęłaś machać i uśmiechać się. Podeszłaś do niego i przywitaliście się buziakiem w policzek. Poszliście na spacer po parku. W pewnej chwili chłopak się zatrzymał, chwycił twoją dłoń i zaczął tobą obracać. Zaczęliście się śmiać. Po chwili przestał i szliście dalej, trzymając się za ręce. Potem usiedliście na kocu. Zaczynało się robić ciemno, ale wy nadal tam siedzieliście. Potem Jaymi przybliżył się do ciebie pocałował. Odwzajemniłaś to. Następnie wyszeptał ci do ucha: " Kocham Cię " . Leżeliście na tym kocu do późnego wieczora.

____________________________________________________________________

I o to mój pierwszy imagin z Jaymi'm
:D

wtorek, 6 listopada 2012

#3. Josh

(i.t.p.) - imię twojej przyjaciółki                                                                                                                  
Poszłaś ze swoją przyjaciółką (i.t.p.) do centrum handlowego na zakupy.
Po zakupach poszłyście coś zjeść do McDonald’s.
Usiadłyście przy jedynym wolnym stoliku.
Jak zawsze obserwowałyście ludzi i wycharczałyście przystojniaków.
Nagle usłyszałyście nad sobą głos: Hej ! Możemy się przysiąść ? Nie na nigdzie już wolnych miejsc.
Przy waszym stoliku stali Josh Cuthbett i George Shelley z Union  J !!!!
Nie mogłyście w to uwierzyć, byłyście w szoku.
Gorge: To jak ?.....
Ty: Ee… Tak.. tak
Uśmiechnęli się do was i usiedli.
Josh: Jak macie na imię ?
Ty: (t.i.)
George:  A twoja koleżanka ?
Ty: (i.t.p.) !!!! –wrzasnęłaś
(i.t.p.): Co..? Sorry – zawstydziła się
Dużo rozmawialiście i się wygłupialiście.
2 GODZINY PÓŹNIEJ
Josh: Jej, już ta godzina ? Ale się zagadaliśmy – uśmiechnął się
George: W dobrym towarzystwie czas leci szybko
Ty: Dzięki za fajne popołudnie
(i.t.p.): Przyszłyśmy tylko na zakupy, a poznałyśmy was.
George: Też się z tego cieszymy. Poznać tak piękne i zajebiste dziewczyny, to się nazywa mieć szczęście – z uśmiechem patrzył się na twoją przyjaciółkę, lekko zawstydzoną.
Wymieniliście się numerami telefonów i rozeszliście się.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Wychodziłaś ze szkoły, kiedy ktoś zaczął cię wołać.
Odwróciłaś się, a przed tobą stał…
Ty: Josh ?!  Co ty tu robisz ? – byłaś zaskoczona
Chłopak uśmiechnął się do ciebie: Przyszedłem po ciebie
Ty: To wiedzę, ale po co ?
Josh: Żeby zabrać się gdzieś – mówił tajemniczo.
Nie byłaś pewna o co mu chodzi, ale poszłaś z nim.
GODZINĘ PÓŹNIEJ:
Dojechaliście do małego lasku, byłaś przestraszona. Po co cię tu przywiózł.
Cuthbert otworzył ci drzwi samochodu i pomógł wysiąść.
Josh: Nie bój się, nic ci nie zrobię. Mam dla ciebie małą niespodziankę.
Poszłaś niepewnym krokiem za chłopakiem.
Doszliście do pięknego miejsca:
Ty: Jej jak tu pięknie – widok zapierał dech w piersiach.
Josh; Podoba ci się ?
Ty: Jest pięknie. Skąd znasz to miejsce ?
Josh: Jak byłem mały, przyjechałem do polski w odwiedziny do rodziny(xd jakie rymy).
Poszedłem z rodzicami na spacer i znaleźliśmy to miejsce.
Ty: To po co mnie tu zabrałeś ?
Josh: Mama mi powiedziała, że jak dorosnę i spotkam wyjątkową dziewczynę, którą kocham i jestem tego pewny, to żebym ją tu przyprowadził na pierwszą randkę.
Ty: Po co mnie tu wziąłeś ? Pytam jeszcze raz.
Josh: Już znalazłem tę dziewczynę.
Ty: I mam ci pomóc przygotować tę randkę ?
Josh: Nie.
Ty: To po co ja tu, znowu pytam ?!!! I kto jest tą dziewczyną ?
Chłopak podszedł do ciebie bliżej: Bo to ty jesteś tą dziewczyną
Stałaś zszokowana. Że ty ?
Ty: Ale, że ja ? Przecież ty jesteś gwiazdą, a ja…
Josh: A ty ?
Ty: A ja zwykłą dziewczyną, co ty we mnie widzisz ? Masz tyle fanek możesz mieć każdą.
Josh: Właśnie, mogę mieć każdą, ale żadna nie jest tobą. Nie jest tak piękna jak ty, tak zabawna tak inteligentna.
Nie mogłaś się ruszyć, Josh cię kocha ? Nie wiedziałaś co powiedzieć, co zrobić, jednak nie musiałaś nic robić, chłopak nachylił się nad tobą i delikatnie pocałował w usta. Teraz wiedziałaś, ze mówił prawdę i czujesz do niego to samo :)xx
                                                                                                                                                                   
No jest obiecany imagine z Josh'em :D Mam nadzieję że się wam podoba. Z dedykacją dla Doroty, Nicky, Oliwii i Kamili :*****