Minęły już 2 lata od twojej przeprowadzki do Irlandii z Londynu.Musiałaś się przeprowadzić po rozstaniu z JJ,do którego doszło ponieważ on nie miał już dla ciebie czasu.Widywaliście się w przerwach pomiędzy wywiadami,a koncertami.Miałaś tego dość i postanowiłaś wyjechać do siostry.JJ nie chciał cię puścić,ale obiecałaś że jeszcze się zobaczycie.Tak naprawdę wątpiłaś w to.Od 2 lat nie miałaś od niego żadnej wiadomości,nie zaglądałaś na strony poświęcone jemu i jego zespole.Wolałaś nie wiedzieć,bo cierpiałabyś bardziej a tego chciałaś sobie oszczędzić.Znalazłaś przyjaciół i pracę jako fotograf dla jednej z miejscowych gazet.Jednak od 2 lat byłaś sama.Może to dlatego,że część ciebie ciągle kochała JJ albo po prostu nie znalazłaś tego jedynego tu w Irlandii.Właśnie wracałaś z siostrą z zakupów.Jechałyście jedną z mniej zatłoczonych uliczek więc skupiłaś się bardziej na rozmowie z siostrą.Nagle z zakrętu wyjechał jakiś samochód i zderzył się z wami.Straciłaś przytomność.
*Kilka dni później z perspektywy [i.t.s.] *
Od kilku dni [t.i.] jest w śpiączce.Ja miałam tylko złamaną rękę i żebro.Jednak ona jako kierowca była w gorszym stanie.Szyli jej głowę,bo miała przeciętą na czole jednak nie było to duże rozcięcie.Musieli jej również amputować nogę.Jak o tym myślę chce mi się płakać.Wczoraj postanowiłam napisać do JJ
""[T.i.] jest w śpiączce.Miałyśmy wypadek.Amputowali jej nogę i od tej pory jest w śpiączce.
Będzie to już 3 dzień.Miejmy nadzieje,że się obudzi i wszystko będzie dobrze.
Pomyślałam,że mimo wszystko powinieneś wiedzieć."
Nie odpisał,ani nie zadzwonił.Na twitterze i innych stronach na których jest zarejestrowany nie pojawił się żaden wpis od 24 godzin co było dziwne.Siedziałam właśnie przed salą [t.i.] gdy nagle usłyszałam jak ktoś biegnie.
-[i.t.s.] ! Gdzie ona jest ?! - krzyknął zdyszany JJ
-Co ty tu robisz ? - spytałaś zdziwiona
-Musiałem przyjechać coś ty myślała,że zostawię ją samą ?!
-A co z koncertami itd. ?
-Pierdole to ! Ona może umrzeć ! Chodź nie miejmy nadzieje ,że wyjdzie z teg.To jej sala nie ? - nie czekając na odpowiedź wszedł do sali.
*Godzinę później, z normalnej perspektywy*
Otworzyłaś oczy i od razu je zamknęłaś,bo oślepiło cię światło.Czułaś,że ktoś cię trzyma za rękę.Spojrzałaś w tamtą stronę i wytrzeszczyłaś oczy.
-JJ ? - szepnełaś
Chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.
-[t.i.] żyjesz !
-Co ty tu robisz ?
-Gdy się dowiedziałem,że jesteś w szpitalu rzuciłem wszystko i przyjechałem.- spojrzał ci w oczy - Nadal cię kocham,od naszego rozstania z nikim się nie związałem i zamknąłem się w sobie.Wróć do mnie proszę,nie umiem być szczęśliwy bez ciebie.
Wzruszyłaś się.Nadal cię kochał.
-Kocham cię JJ - uśmiechnęłaś się lekko
Nachylił się i cię pocałował.To się nazywa happy end
_____________
Dla Marty ♥
Dla Marty ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz